sobota, 12 grudnia 2009

Nie całkiem białe święta


Jutro do Phnom Penh przylatuje reprezentacja Polski w siatkówce niepełnosprawnych. W poniedziałek zaczynają się mistrzostwa świata w tej dyscyplinie. Gdyby D. nie przekazał mi informacji z siedziby głównego sponsora imprezy, pewnie dowiedziałbym się po fakcie. Szukając dalszych szczegółów, przez przypadek ("Przepraszam pana...") trafiłem na Sekretarza Generalnego Narodowej Ligi Siatkówki Niepełnosprawnych Kambodży, który obiecał mi akredytację. Postaram się spotkać z naszymi zawodnikami, jeśli tylko znajdą dla mnie chwilę.
*
Wczoraj, po tygodniu oczekiwania, odebrałem wizę Unii Myanmaru, jak wolą nazywać Birmę generałowie. Zabawnie było przy wypełnianiu formularzy. Z "oficerem politycznym", czy kimkolwiek była kobieta zadająca mi podchwytliwe pytania, spędziłem dłuższą chwilę. Nie mogła zrozumieć, że nie mam stałej pracy. "Od pół roku jesteś w Kambodży i nie pracujesz?", drążyła. W końcu zacząłem tłumaczyć, że piszę czasami dla gazet. No i się zaczęło. A dla jakich, a o czym, czy aby nie o polityce? Ponieważ uparcie odmawiałem podania konkretnego pracodawcy - którego nie mam - w końcu ustąpiła i wyrecytowała formułki, których zrozumienie musiałem poświadczyć na piśmie. Ogólnie mówiąc, jak wsadze nos w nie swoje sprawy, to mam pozamiatane. Jej spojrzenie mówiło jednak zwyczajnie: "Dobra, ja zrobiłam, co musiałam, reszta zależy od ciebie. Miłego pobytu."
*
W Last Home pojawiła się najpierw wielka, czerwona skarpeta z napisem "Wesołych Świąt" powieszona w recepcji. Następnego dnia stała już tam także ubrana choinka. Wszystko byłoby pewnie mało zabawne, gdyby nie fakt, że S. i cała jej rodzina jest przykładnie buddyjska. Nie mogę się doczekać świąt samych. Podobno nawet ktoś z nich przebiera się co roku za św. Mikołaja.

Żeby było jeszcze śmieszniej, człowiek, który naprawia sprzęt audio dwa domy dalej, w tym tygodniu testował go puszczając kolędy.

Czekam jeszcze tylko na sztuczny śnieg. Przy 33. stopniach w plusie prawdziwy raczej nie spadnie.

Brak komentarzy: