wtorek, 31 marca 2009
Póki co
Przeklęte obyczaje
Pośród wielu tematów ze świata polityki i ekonomii, którymi wypełnione jest wydanie potężnego ogólnokrajowego dziennika The Times of India na pierwszej stronie pojawił się także artykuł, w którym autor w bardzo poważnym tonie analizuje narastający problem używania brzydkich słów wśród młodzieży, a nawet dzieci.
- Słowa takie jak „frajer”, „idiota” i „cholerny” stają się powszechne, a rodzice wydają się nie widzieć w tym nic złego – wytłuszczonym drukiem bije na alarm dziennik.
Dalej autor artykułu przywołuje relacje zażenowanych nauczycieli, którzy w swojej pracy zaczynają stykać się z przypadkami ordynarnego zachowania uczniów. I tak na przykład nauczycielka z Bombaju zarumieniła się ze wstydu, kiedy uczeń wywołany do odpowiedzi pokazał jej środkowy palec. Inny musiał skarcić 6-letnią dziewczynkę bezmyślnie wyśpiewującą wkoło słowo na „k”. Poproszony o komentarz ekspert przyczynę tego zjawiska upatruje we wpływie telewizji i gier wideo oraz obojętności rodziców – jeszcze w poprzednim pokoleniu takie sytuacje po prostu nie miały miejsca.
Trzeba pamiętać, że Indie są krajem bardzo restrykcyjnym, jeśli chodzi o obyczaje – wulgaryzmy w rodzimych produkcjach TV, czy sceny samych choćby pocałunków są niedopuszczalne.
Ujawniono brutalne akcje chińskiej policji w Tybecie

DHARAMSALA, INDIE. Administracja rządu tybetańskiego na wychodźstwie opublikowała niezwykle rzadkie nagrania wideo brutalnych akcji chińskiej policji i organizacji paramilitarnych wobec mieszkańców Tybetu, jakie miały miejsce w ubiegłym roku. Zdjęcia zawierają sceny bicia demonstrantów, a także torturowania i śmierci aresztowanych.
Według Centralnej Administracji Tybetańskiej w ubiegłym roku na skutek działań chińskiej policji zmarło 220 Tybetańczyków a prawie 1300 zostało rannych. Aresztowano 5600 osób, z czego 290 zostało skazanych a ponad 1000 zaginęło bez śladu.
Chińskie władze niezmiennie zaprzeczają oskarżeniom o stosowanie przemocy i tortur w Tybecie a ubiegłoroczny raport ONZ na ten temat określiły jako „zakłamany i pełen uprzedzeń”.
Ujawnione kilka dni temu nagrania strona tybetańska uważa za prawdziwe świadectwo tego, co rzeczywiście dzieje się pod chińskimi rządami. Wg osób, które dostarczyły materiał obrazuje on pacyfikację demonstracji w Lhasie, która miała miejsce po 14 marca 2008 r. Na zdjęciach widać chińskich policjantów bijących uczestników protestu, a następnie znęcających się brutalnie nad skutymi i związanymi już aresztantami. Jednak najbardziej szokujące nagranie dotyczy torturowania i śmierci młodego mieszkańca Lhasy, który w drodze do pracy stanął w obronie bitego przez policjantów mnicha. Tybetańczyka aresztowano i poddano okrutnym torturom – przypalano go żywym ogniem, wbijano mu gwoździe w stopy i nieustannie bito z użyciem paralizatora. Następnie jego rany pokryto palonym plastikiem, aby zapobiec ich gojeniu. Tak zmasakrowanego podrzucono go do miejscowego szpitala, gdzie mimo wysiłków lekarzy zmarł.
Prawdopodobnie do podobnych incydentów doszło i w tym roku, gdyż w związku z 50. rocznicą powstania tybetańskiego przeciw chińskiej okupacji, w Lhasie i wielu innych częściach Tybetu wprowadzono stan wyjątkowy, który wciąż obowiązuje.
Na zdjeciu: inscenizacja przesluchania
Część materiału wideo można zobaczyć w Internecie – http://www.tibetonline.tv/torture
niedziela, 22 marca 2009
One world, one dream
